„Ja, zwykły, szary człowiek, taki jak wy, wzywam was wszystkich – nie czekajcie dłużej. Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności”. – Piotr Szczęsny, "szary człowiek" (19.10.2017)
Błahe wydarzenie może odegrać dużą rolę tam, gdzie personalne czy grupowe ambicje zastępują politykę.
Despotyzmy z reguły wykrzykują o własnych krzywdach, wydaje im się podejrzane, że inaczej myślący korzystają z przywileju oddychania świeżym powietrzem i chodzenia na dwóch nogach. Prawidła zdrowego rozsądku nie obowiązują w Ciemnogrodach.
Celne, prawda? I tu od razu przyznaje, że to nie mój tekst. To wszystko już było – i to mnie najbardziej przeraża. To cytaty z Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Dzieje agonii Pawła Jasienicy. Odnoszą się do sytuacji w Polsce przedrozbiorowej, mam jednak upiorne wrażenie, że są w obecnej sytuacji jak najbardziej aktualne. Nie? To czytajcie dalej…
Jeszcze zgubniej działały „względy i urzędy”, sejmiki, sejmy, trybunały, sesje, zjazdy i reasumpcje takowych, cały ten bezsensowny, fałszu pełen młyn polityczny, którego turkot rujnował, znieprawiał mózgi panów mężów, synów, ojców i braci, powołanych do tokowania de publicis. Nie było dla nich innej drogi, jak tylko przez sarmackie rojsty. Należało ze śmiertelną powagą traktować to, co zasługiwało jedynie na kopnięcie, udawać bez przerwy, że się cyniczny pozór bierze za prawdę objawioną. Ludzie na ogół z trudem znoszą zakłamanie, lecz rozmaicie nań reagują. Jedni prostytuują się bez reszty, inni jakby przez odruch samoobrony zaczynają wierzyć w to, co jest oszustwem.
Król szwedzki dziękował za dobre chęci, obiecywał przyjaźń, zażądał zaś drobiazgu: detronizacji Augusta II.(…) Żądanie detronizacji nie byłoby niedorzecznością, gdyby zamieszkiwali państwo sami magnaci i posesjonaci grubego kalibru. Dla drobiazgu szlacheckiego, dla mieszczanina i chłopa August II nie był jednak kontrahentem, który dobrze zapłacił za wybór, a obiecał dać jeszcze więcej, lecz prawowitym, namaszczonym, ukoronowanym monarchą. Korupcja przeżarła w Rzeczypospolitej same wierzchołki struktury społecznej, co stało niżej, to było ciemne, religijnie sfanatyzowane, przeważnie apatyczne, lecz wcale nie zdradzieckie.
Mogłabym tak cytować jeszcze długo i na pewno znalazłabym jeszcze wiele bardzo pasujących wersów. Czy naprawdę niczego nie nauczyliśmy się przez ponad 200 lat? Może wreszcie czas wyciągnąć wnioski z naszej historii? Odrzucić sarmacką szabelkę i zastanowić się, co tak naprawdę jest ważne. Beneficjent naszych podziałów jest chyba oczywisty.
Małgorzata Burek, Marienheide, 09.01.2017
Najnowsze komentarze